Przejdź do głównej treści

Négy nap dörgött az ágyu…

Z okazji przypadającego na dzień 15 marca Święta Narodowego Węgier, publikujemy wiersz Sándora Petőfiego pt. Négy nap dörgött az ágyu… wraz z polskim tłumaczeniem autorstwa Katarzyny Krzyszkowskiej, laureatki konkursu translatorskiego

Z okazji przypadającego na dzień 15 marca Święta Narodowego Węgier upamiętniającego wybuch rewolucji węgierskiej 1948-49, publikujemy wiersz Sándora Petőfiego pt. Négy nap dörgött az ágyu… wraz z polskim tłumaczeniem autorstwa Katarzyny Krzyszkowskiej, laureatki konkursu translatorskiego zorganizowanego przez Zakład Filologii Węgierskiej UJ.

Négy nap dörgött az ágyu…

Négy nap dörgött az ágyu
Vizakna s Déva közt,
Ott minden talpalatnyi
Földet vér öntözött.

Fehér volt a világ, szép
Fehér hó este be,
Ugy omlott a piros vér
A fehér hóra le.

Négy hosszu nap csatáztunk
Rettentő vad csatát,
Minőt a messzelátó
Nap csak nagynéha lát.

Mindent megtettünk, amit
Kivánt a becsület...
Tízannyi volt az ellen,
Győznünk nem lehetett.

Szerencse és az isten
Tölünk elpártola,
Egy pártfogó maradt csak
Velünk; ez Bem vala.

Oh Bem, vitéz vezérem,
Dicső tábornokom!
Lelked nagyságát könnyes
Szemekkel bámulom.

Nincsen szóm elbeszélni
Nagy hősiségedet,
Csak néma áhitattal
Szemléllek tégedet,

S ha volna ember, kit mint
Istent imádanék,
Meghajlanék előtted
Térdem, meghajlanék.

S nekem jutott a vészes
Dicsőség, hogy veled
Járjam be, oh vezérem,
A csatatéreket.

Te melletted lovaglék
A harc veszélyiben,
Ahol az élet pusztul
És a halál terem.

Sokan elhagytanak, te
Rendíthetetlen agg,
De úgy-e téged, úgy-e
Én el nem hagytalak?

S lépésid mind halálig
Követni is fogom,
Oh Bem, vitéz vezérem,
Dicső tábornokom!

(Debrecen, 1849. február 10.-15.)

Cztery dni z dział strzelano

Cztery dni z dział strzelano,
Słychać było grzmienie,
Pod Devą i Vizakną
Krew zraszała ziemię.

Biały był świat i piękny
Padał nań śnieg biały,
Tak na tę biel czerwone
Krople krwi spadały.

Cztery długie dni trwał bój
Nasz, walka straszliwa,
Okrutna, jakiej słońce
Rzadko świadkiem bywa.

Czego honor wymagał,
Wszystko zrobiliśmy…
Wielekroć liczniejszy wróg,
Wygrać nie mogliśmy.

Kiedy bóg nas opuścił,
Odszedł ze szczęściem wraz,
Jedynym, który został,
był Bem, opiekun nasz.

Bemie, mój dzielny wodzu,
Sławny generale!
Ze łzami w oczach wielkość
Twojej duszy chwalę.

Bym o twym wielkim męstwie
Mówił, słów brakuje,
Tylko cię z gorliwością
Niemą obserwuję,

I jeśli bym człowieka,
Jak boga wielbić mógł,
Tobie bym się pokłonił,
U twoich klęknął stóp.

I mnie sława dosięgła
Zgubna, o, wodzu mój,
Staję przy tobie, kiedy
Przyszło nam stoczyć bój.

Wśród niebezpieczeństw walki
U twego boku gnam,
Gdzie wokół życie ginie
I śmierć rodzi się tam.

Wielu cię opuściło,
Ty trwasz niewzruszony,
Czy ja bym mógł porzucić
Ciebie tak jak oni?

I aż do śmierci będę
Iść twym śladem stale,
Bemie, mój dzielny wodzu,
Sławny generale!

(Debreczyn, 10-15 lutego 1849)

tłum. Katarzyna Krzyszkowska